sobota, 21 marca 2015

Spróbujmy czegoś nowego!

Tak cudownie upływają mi kolejne dni z Wiktorem, iż nawet przejściowe problemy w firmie nie są w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Jestem oazą spokoju – promienieję przyjazną aurą – a całą swoją wewnętrzną harmonię zawdzięczam udanemu życiu seksualnemu. I choć z moim partnerem tworzę szczęśliwy, bardzo otwarty związek od wielu lat, to jednak wciąż potrafimy siebie zaskakiwać wzajemnymi inicjatywami…

„Dzisiejszą noc spędzimy w hotelu.” – oznajmił podczas obiadu. Szczerze mówiąc jego pomysł wydał mi się nieco dziwny, ale postanowiłam dać mu szansę na wyjaśnienia.
„Najwyższe piętro, cudowny widok na całe miasto i tylko my, ogromne jacuzzi, schłodzony szampan. Co o tym myślisz?”
„Myślę, że jesteś najwspanialszym mężczyzną pod słońcem!” – wykrzyknęłam uradowana, rzucając mu się na szyję. Chyba nikt nie może zaprzeczyć, że mój ukochany po prostu jest… uroczy ;)

Nasz luksusowy apartament rzeczywiście prezentował się w sposób godny obecności arabskiego potentata naftowego. Pełno było w nim udogodnień, słodkich owoców, zapachów i ozdób. Zaopatrzenie prywatnego barku również zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Ta jedna noc musiała go z pewnością słono kosztować. Tego wieczoru pieniądze nie grały dla niego większej roli, bowiem nawet wystawną kolację zjedliśmy w najdroższej jak dotąd restauracji hotelowej. Tak więc po obowiązkowej kąpieli w ogromnej wannie z hydromasażem, a także opróżnieniu butelki szampana, wreszcie znaleźliśmy się w wygodnym łóżku z baldachimem i niczym niezmąconym widokiem na nocne miasto. Objęta mocnym ramieniem, wtulona w muskularny tors, rozpływałam się wraz z kostkami lodu w moim drinku. Teraz czekał nas już tylko namiętny seks w blasku połyskujących płomieni zapachowych świec. Czule pieszcząc dotykiem swoje nagie ramiona, rozpoczęliśmy tą upojną przygodę, w towarzystwie bardzo odważnych, głębokich pocałunków. Moje ręce przez jakiś czas błądziły w okolicach bioder, aby wreszcie dorwać się do jego męskich skarbów. Uwielbiam pieścić go i masować, zwłaszcza że przyjemność, którą mu sprawiam, odbieram w sposób podwójny. Dzisiejszej nocy Wiktor pragnął zaskoczyć mnie jednak swoją niecodzienną propozycją:
„Kochanie… Chciałbym, abyśmy oboje wypróbowali nowego sposobu na osiąganie przyjemności…” – wymruczał mi do ucha. „Musisz mi obiecać, że bezwzględnie zaufasz moim umiejętnościom.”
To chyba oczywiste, że darzę go większym zaufaniem, niż kogokolwiek na świecie. Zwłaszcza w sprawach seksualnych nowinek i technik, jest prawdziwym mistrzem świata. Moim mistrzem. Bez wahania obiecałam mu, że przystanę na jakąkolwiek złożoną mi propozycję. Poprosił więc, bym odwróciła się w przeciwną do niego stronę i przyjmując pozycję „na pieska” mocno wygięła pupę. I już oczekiwałam na twardy jak skała, męski atrybut władzy, lecz zamiast niego pojawił się ciepły i zwinny języczek. Świdrował nim moją wilgotną i ciasną szczelinkę, wyzwalając we mnie rozkoszne drżenia. Tak dalece zatraciłam się w delektowaniu swoich zmysłów doskonałą pieszczotą, iż nawet nie zanotowałam momentu, w którym znalazł się dokładnie między moimi pośladkami. Jego usta po raz pierwszy zawędrowały do tej wyjątkowo wstydliwej okolicy, choć – pomimo pierwotnych obaw – było to bardzo przyjemne doznanie. Mój lubieżny kochanek raczył mnie subtelnymi pocałunkami, delikatnymi, niczym podmuch wiosennego wiatru opuszkami palców, zakreślającymi wokół mojej niezbadanej szczelinki tysiące fantazyjnych kształtów. Raz po raz, jego niestrudzony język próbował wślizgnąć się w wyjątkowo ciasny otworek, wyzwalając tym we mnie zaskakujące pragnienie dalszych perwersji! Nie spodziewał się, że ja również zapragnę posmakować tej nieznanej sztuki. Wiktor wykazywał początkowo lekkie opory, jednakże seks oralny w moim wykonaniu potrafi przekonać go do absolutnie każdej decyzji. Tak więc podniecony do granic możliwości, wreszcie udostępnił mi swoją intymną sferę. Wystarczyło kilka śmiałych pocałunków, a potem odważny taniec mojego śliskiego języczka po gładkiej i pachnącej skórze, aby doprowadzić mojego kochanka do prawdziwej ostateczności. Zdaje się, że na mężczyzn rimming działa jeszcze intensywniej. W ostatniej sekundzie poderwał się z przybranej wcześniej pozycji, wyłącznie po to, by wypełnić moje usta po brzegi swoim słodkim niczym miód nektarem rozkoszy. Uwielbiam, kiedy to robi. Po prostu kocham smakować każdego aspektu jego męskiej przyjemności. Po dzisiejszym dniu, do swojej gamy wrażeń będę mogła dołączyć jeszcze inną pieszczotę, która – w naszym przypadku – egzamin z przyjemności zdała na piątkę z plusem!

Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz