piątek, 27 marca 2015

Masaż bardzo erotyczny!

Kolejny cudowny dzień – słoneczny, miły i pachnący wiosenną rześkością. Z taką przykrością spoglądałam przez szerokie okno swojego gabinetu na uśmiechnięte twarze spacerujących staruszek, radosne podskoki dzieci wracających ze szkół, snujących się z kubkiem markowej kawy i naręczem pełnym kserówek – typowych, niewyspanych studentów. Wszystkich ich otaczała pewna aura spokoju i błogości, zwłaszcza, gdy leniwie wyciągali swoje blade głowy ku słońcu, niczym dorodne pąki narcyzów i żonkili. Jaka szkoda, że ja nie mogłam cieszyć się marcową pogodą razem z nimi… Niestety, tkwiłam zamknięta w 4 ścianach swojego biura, zasypana stertami dokumentów i cała gamą bardzo ważnej korespondencji, zarówno tej papierowej, jak i elektronicznej. Ilość pracy, jaka czekała na mnie tego dnia dawała mi dość jasno do zrozumienia, że nie rozstanę się ze swoim biurkiem i komputerem, dopóki nie zapadnie chłodny zmierzch. Uwierzcie, że takie spojrzenie na całokształt zjawisk, zamiast dodawać skrzydeł mojej pracy, zwyczajnie je podcina…

Dokładnie tak, jak przewidywałam, w domu znalazłam się dopiero po godzinie 19, gdy na dworze panowała już zupełna ciemność. Czułam się wyjątkowo zmęczona, sfrustrowana i spięta, a moich skołatanych nerwów nie był w stanie ukoić nawet najszlachetniejszy bourbon. I wtedy do głowy przyszła mi zupełnie niecodzienna myśl… Nie tak dawno Marcela obdarowała mnie wizytówką masażysty, którego często odwiedza w pobliskim salonie SPA. Od niedawna świadczy on również usługi bezpośrednio w domach swoich klientek. Być może pora była już nieco późna, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, aby spróbować umówić się na spotkanie. Telefon odebrał sympatyczny mężczyzna i bardzo przyjaznym głosem zapytał o interesujące mnie terminy. Nieco zdziwiła go wiadomość, że potrzebuję masażu właściwie „na teraz”. Zastanowił się więc przez chwilę, po czym oznajmił:Zazwyczaj nie praktykuję takich wezwań na żądanie, jednak jest pani nową klientką, a dodatkowo wyczuwam w pani głosie bardzo wyraźną nutkę irytacji. Jeśli rzeczywiście potrzebuje pani rozluźnienia, powinienem tam być i służyć swoimi umiejętnościami. Wobec tego – zgoda. Będę za około godzinę.”
Świetnie się złożyło, bowiem w tym czasie zdążyłam zażyć krótkiej kąpieli i starannie przygotować swoje ciało do masażu. Nim zadzwonił dzwonek do drzwi, założyłam na siebie nowiutkie stringi-brazyliany ze śnieżnobiałej koronki, a resztę półnagiego ciała okryłam puszystym szlafrokiem w kolorze jasnej mięty. I wreszcie przemiły pan-masażysta zagościł w moim salonie. Nie był to może mój ideał mężczyzny, ale w jego ruchach było coś fascynującego – płynnego, subtelnego i podniecającego. Poza tym jego błękitne oczy, takie mądre i wyrozumiałe, sprawiały, że już po kilku minutach znajomości zwyczajnie zwierzałam się mu ze wszystkich kobiecych trosk – niczym najlepszej przyjaciółce na popołudniowej kawie. A trzeba przyznać, że słuchać potrafił jak mało który mężczyzna na tym świecie. Kiedy przygotował już stanowisko do masażu oraz całą gamę pachnących olejków polecił mi rozebrać się i położyć na dość twardym łóżku. Zrzucając z siebie okrycie, próbowałam dostrzec w masażyście chociaż drobny przebłysk podniecenia. Niestety – bezskutecznie. Jego twarz zachowała stoicki spokój, a potem zniknął z mojego pola widzenia. Pojawiły się za to jego ciepłe, gładkie i wyjątkowo delikatne dłonie. Rozcierając na moich plecach i barkach ciepły olejek, czułam się lepiej niż podczas najdroższej sesji SPA! Nikt przedtem nie dotykał mnie w tak wyrafinowany i profesjonalny sposób. Był czuły, namiętny i naprawdę zaangażowany w każdy swój ruch. W jego łagodnych gestach czuć było radość i prawdziwą fascynację kobiecym ciałem, nawet gdy jego masaż objął już uda, łydki oraz stopy. Muzyka w tle robiła się coraz spokojniejsza i hipnotyczna, a miły pan właśnie zabierał się do delikatnej stymulacji mięśni moich pośladków. Moje myśli instynktownie skierowały się na ten niepoprawny i wyjątkowo bezpruderyjny tor wyobrażeń…
Proszę odwrócić się na drugą stronę, pani Weroniko.” – zakomunikował mi, łagodnie szepcząc do ucha. Leniwie przekręciłam się na plecy, ułatwiając mu dostęp do swoich krągłych piersi i sterczących sutków, które już bardzo stęskniły się za dotykiem męskich dłoni. Mężczyzna, na przekór rozpoczął masaż od stóp, powoli przemieszczając się ku górze. Ach! Nie mogłam doczekać się, kiedy dobierze się do sedna sprawy! Im bardziej zbliżał się do moich piersi, tym częściej zerkał w ich kierunku. Niby zupełnie ukradkiem, licząc, że nie podglądam jego poczynań przez zamknięte powieki. Aż wreszcie przestał mieć wybór i skórę moich piersi obficie skropił cieplutkim olejkiem zapachowym, układając na niej swoje delikatnie drżące dłonie… Nie wyglądał na nowicjusza w dziedzinie masażu. Miał około 40 lat, więc z pewnością nie robił tego po raz pierwszy, a mimo to na jego policzkach gościł wstydliwy rumieniec i delikatny uśmieszek zadowolenia. Oczywiście, oboje byliśmy zadowoleni z takiego układu. Mężczyzna po raz pierwszy pokazał mi, jaką niesamowitą przyjemność może sprawić umiejętna pieszczota sporego biustu, który na co dzień uciskają fiszbinowe biustonosze. Z każdym muśnięciem opuszek jego palców, zwyczajnie odpływałam w krainę własnych wyobrażeń, w której całkiem przeciętny masażysta staje się wymarzonym królem każdej z nasuwających się fantazji…Czy życzy sobie pani wykonanie usługi specjalnej?” – zapytał wprost nad moim uchem, muskając jego płatek łagodnym ruchem swoich ciepłych warg.Cokolwiek… byleby pan nie przestawał. Jest tak cudownie.” – wymruczałam rozmarzona.Zobaczy pani… będzie znacznie lepiej. Proszę mi zaufać…”
Wodząc palcami wzdłuż mojej talii i bioder, z gracją zsunął ze mnie bieliznę. Zaraz potem, jego śliskie od olejku dłonie wślizgnęły się pomiędzy moje uda. Z gardła wyrwał się niespodziewany jęk rozkoszy, za który natychmiast gorąco go przeprosiłam.
„Nie szkodzi…” – odparł z uśmiechem – „To zdarza się bardzo często. Proszę się nie ograniczać. Proszę pozwolić, by energia swobodnie przepływała przez pani ciało, by uszły z niego wszystkie złe emocje i stres.”
Posłusznie rozluźniłam więc napięte dotąd uda i pozwoliłam mu dokładnie zająć się moimi kobiecymi skarbami. Miewałam mężczyzn, którzy potrafili robić to lepiej lub gorzej. Brak jest tu jednak stosownego punktu odniesienia, bowiem ON robił to doskonale. Nie interesowało go nic więcej, poza sprawieniem mi wyjątkowej przyjemności, która ponownie rozbudzi we mnie prawdziwą dzikość, wolność i poczucie lekkości. Każde z przesunięć jego ciepłych i wilgotnych palców sprawiało, że moje wnętrze wypełniała olbrzymia kula energetycznej rozkoszy, która przygotowywała się do prawdziwej eksplozji – niczym tykająca w moim ciele orgazmiczna bomba. Wreszcie pozwolił sobie na więcej… Tylko jedna z jego dłoni pozostała wierna pieszczotom łechtaczki, druga zaś powędrowała w okolice mojej mocno wilgotnej już szczelinki. Bardzo gładko i pewnie wsunął do niej swoje palce, celując je z precyzją snajpera dokładnie w centrum mojego punktu G. Cóż za zniewalające doznanie! Jednoczesny masaż od wewnątrz i z zewnątrz to zdecydowanie najprzyjemniejsze doznanie na świecie! Podczas gdy on zwalniał i łagodził swoje początkowo intensywne pieszczoty, ja co raz szybciej wspinałam się na szczyt… Aż wreszcie rozkosz, podobnie jak jego palce, wypełniła mnie po brzegi. Po raz pierwszy w życiu przeżyłam kilka orgazmów jednocześnie, jeden po drugim! Nie mogąc zapanować nad swoim ciałem, wygięłam się w seksowny łuk, krzycząc i jęcząc najgłośniej, jak tylko potrafię. A kiedy eksplozja rozkoszy ustała, w jednej chwili zakończyła się również intymna stymulacja moich najczulszych zakątków… Jeszcze 5 minut poświęcił na delikatny masaż końcowy, który skupił na okolicach moich ud i piersi. Swoje oczy otworzyłam dopiero w momencie, gdy spakował płytę, wyrywając mnie w ten sposób z magicznego transu uniesień.
Ile płacę? – zapytałam kokieteryjnie, zawiązując niedbale na sobie milutki, miętowy szlafroczek.
„Dziś nic. Pierwsza usługa jest zawsze darmowa. Jeśli spodobało się pani wystarczająco mocno, zapłaci pani za kolejne.” – wyszeptał w moją stronę.
Ja jednak czuję się stanowczo zobowiązana….” – powiedziałam, podchodząc nieco bliżej w jego kierunku.Ależ pani Weroniko, nie ma powodu…”
Niemądry. Chyba myślał, że zaoferuję mu pieniądze! Ja ułożyłam sobie w głowie jednak inny scenariusz, wynikający z mojej wdzięczności. I wiecie co? Choć masażyści erotyczni nie zgadzają się na takie ekscesy, to gdy rozsunęłam jego rozporek, zwyczajnie nie potrafił mi odmówić…

Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz