wtorek, 24 marca 2015

Poranne czułości

Nadszedł czas, o którym zwyczajnie wolałabym zapomnieć, choć – prawdę mówiąc – jeszcze się nie zakończył. Dzisiejszego poranka, niedługo po śniadaniu, pożegnałam swojego ukochanego na lotnisku… Niestety, interesy znów go wzywają. Jako dorosła kobieta powinnam mieć świadomość, że absolutnie nic nie trwa wiecznie. Ten cudowny czas kiedyś musiał się zakończyć, pozostawiając w nas jedynie fantastyczne wspomnienia, z których bez przeszkód możemy korzystać w chłodne, samotne dni. Jestem przekonana, że właśnie o mnie myśli lądując w Melbourne. Pozostawiona setki kilometrów od niego, będę wspominać jego ciepłe dłonie i słodkie jak miód, czułe usta przez całe popołudnie, cały wieczór… i całą noc.

Bez pomocy świergoczącego budzika zerwałam się tuż po wschodzie słońca. Skoro dzisiejszego dnia nie musiałam spędzać w pracy, mogłam w spokoju przygotować śniadanie – niespodziankę dla mojego śpiącego królewicza. Nim opuściłam mięciutkie i ciepłe łóżko, jeszcze przez moment wpatrywałam się w beztrosko drzemiącego Wiktora. Nawet po tylu latach bycia ze sobą, wciąż czuję się zakochana do szaleństwa. Jest prawdziwym ideałem, akceptuje wszystkie moje wady, nie ogranicza, nie kontroluje, pozwala brać z życia dokładnie tyle, ile pragnie moja dusza i pożąda moje ciało. Takiej tolerancji, jak mówią, ze świecą szukać. Znam wyjątkowo niewielu mężczyzn o podobnym charakterze. I żaden nie jest tak przystojny, jak on… Po głębokiej refleksji, z lekkością piórka zbiegłam po schodach i rzuciłam się w wir kuchennych rewolucji. Specjalnie dla mojego ukochanego przygotowałam klasyczne angielskie śniadanie – sadzone jajka, kiełbaski, fasolkę, zapiekane pomidorki, całą górę tostów i chrupiący, pachnący… BEKON! Wiktor zwyczajnie za nim szaleje, choć nieczęsto pozwala sobie na takie tłuste rarytasy, ze względu na dbałość o swoją sylwetkę. Dziś, spędzając ostatni poranek w naszym domu, mógł przecież nieco pogrzeszyć… Niemal wszystko było już gotowe. Wpatrzona w szumiące za oknem nagie konary drzew, czekałam na kawę, która właśnie parzyła się w ekspresie. Nagle jakieś ciepłe, męskie dłonie wsunęły się pod mój puszysty, różowy szlafroczek i zacisnęły z czułością na nagich piersiach. Sekundę później dobrze znane mi usta wtopiły się w moją gładką szyję, składając na niej delikatny, ciepły pocałunek. To Wiktor, który wywabiony z sypialni aromatem smażonego bekonu nie mógł powstrzymać się przed objęciem autorki takiego smakowitego śniadania.
„Dzień dobry, Kochanie” – seksownie zamruczał do ucha, prowadząc swoje dłonie pod delikatny materiał mojej bielizny.
„Daj spokój… przestań…” – skarciłam Wiktora, choć moje palce wędrowały już po jego wzniesionych bokserkach.
„Pozwól mi proszę zapamiętać Twoje ciało. Jego smak… i zapach… ”
Wobec takich argumentów pozostawałam bezradna. Rozchyliłam więc nieco swój szlafrok, pozwalając mu doznawać nie tylko dotyku mojej skóry, ale także jej widoku. Jego chciwe usta natychmiast obdarowały moje piersi milionem krótkich pocałunków, które powoli wędrowały niżej… i niżej… Na dłuższą chwilę zatrzymał się w miejscu, gdzie bardzo szybko zrobiło się ciepło i wilgotno. Swoimi cudownymi paluszkami łagodnie wślizgnął się do mojego wnętrza, wyzwalając we mnie swobodną falę przyjemności… Ekspres zapiszczał znacząco, co oznaczało tylko, że nasza poranna kawa jest już gotowa. Nie czekając ani chwili dłużej, zasiedliśmy do posiłku. Oczywiście, poza całą masą pysznych przekąsek, tego poranka Wiktor mógł liczyć na moją „kelnerską” obsługę. Podczas gdy nakładałam na jego talerz kolejne porcje jajek z bekonem, on delektował się dotykiem i widokiem moich półnagich pośladków. Uwielbiał, gdy robiłam to w samej bieliźnie, a przecież dziś jego każde życzenie było dla mnie rozkazem. Po skończonym posiłku zaoferował się, że pozmywa naczynia. Oczywiście nie mogłam pozwolić, by mój książę wykonywał jakiekolwiek prace, które leżą w gestii kobiety. Pomimo propozycji spędzenia kilkunastu minut w salonie przed telewizorem, pozostał ze mną w kuchni.
„Ach…. będzie mi tego brakowało…” – jęknął, gdy pochyliłam się wkładając ostatnie naczynia na dno zmywarki.
Ustawiając odpowiedni program na urządzeniu, szybko umyłam ręce i usiadłam na kolanach Wiktora.
„A mi będzie brakowało nie tylko Twojego widoku. Właściwie już tęsknię za Twoim ciałem, za każdą nocą spędzoną w Twoich ramionach… Nie chcę, żebyś wyjeżdżał…” – wyszeptałam do jego ucha.
„Kocham Cię.” – odparł cichutko, patrząc głęboko w moje oczy, a potem nasze usta złączył płomienny pocałunek. Każdą kolejną sekundę spędziliśmy na delikatnych i bardzo subtelnych pieszczotach, aby tak dokładnie zapamiętać piękno naszych ciał. Aż do kolejnego spotkania.

Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz