niedziela, 22 lutego 2015

(Nie)spodziewany gość

Po zawstydzającej przygodzie w jacuzzi zupełnie straciłam ochotę na dalsze spędzanie weekendu w tym miejscu. Niestety, nie mogłam zawieść moich przyjaciółek… i ostatecznie zostałam. Marcela jako pierwsza zauważyła mój podły nastrój, jednak nawet pod gradobiciem pytań nie udało się jej wyciągnąć ze mnie prawdziwego powodu mojej frustracji. Wieczorem spędziłyśmy trochę czasu przy barze, przez co nieco się wyluzowałam. Dopiero około godziny 3 w nocy położyłam się do łóżka – upojona dobrym winem i odprężona.

W niedzielny poranek pod SPA zjawił się brat Marceli, który na jej prośbę zgodził się odwieźć nas z powrotem do Lublina. Z trudem zapakowałyśmy wszystkie nasze walizki do i tak sporego kombi, po czym ruszyłyśmy w kilkugodzinną drogę. Padał deszcz. Było chłodno, mroczno i niezbyt przyjemnie. Przylepiona do szyby obserwowałam spływające po szkle strugi wody. Rozmyślałam o Adamie, Wiktorze i wszystkich poprzednich mężczyznach, kiedy nagle mój telefon zawibrował. Stuknęłam dwukrotnie w gładką taflę wyświetlacza – „Masz wiadomość od: Mama”. Prawdziwie zadziwiło mnie to. Ostatnio, oboje z ojcem mieli niewiele czasu, gdyż przez cały wrzesień odbywali delegacje w Niemczech, Francji i Holandii. Miedzy prywatnymi biznesami ciężko jest odnaleźć skrawek czasu dla córki. Zaciekawiona otworzyłam wiadomość: „Skarbie, zapraszamy Cię z Tatusiem na obiad o 17. Przyjedziesz? Mamy gości!”. Czyli znów chcą mi kogoś przedstawić, kto potencjalnie może pomóc działalności firmy… Miałam tego powyżej dziurek w nosie. „Tak mamusiu, oczywiście, że będę…”
Do domu rodziców przybyłam pół godzimy przed czasem. W progu powitał mnie fantastyczny zapach pieczonej dziczyzny (ojciec poluje) i świeżych grzybów. Na mój widok, mama prawie uderzyła chochelką w sufit, rzucając mi się na szyję, natomiast tata wszedł po chwili, ucałował w policzek i dumnym jak paw głosem oznajmił, że wreszcie udało mu się namówić na przyjazd do Polski wujka Fabiana (przyrodni młodszy brat mojego ojca, wyjechał z Polski razem z dziadkiem, gdy ja miałam 2 latka). Właściwie nigdy nie miałam okazji go poznać. I wtedy moim oczom ukazał się… nie żaden tam wujek. Fabien! Mężczyzna z jacuzzi! Krew uderzyła mi do głowy, a nogi zatrzęsły się jak galareta. Nie mogłam wydusić z siebie nawet słowa! „Wujaszek” też był zaskoczony, ale jako pierwszy zrobił dobrą minę do złej gry i przywitał się ze mną sztucznym: „Witaj Weronika! Wyrosłaś na piękna dama.”

Zrobiło mi się niedobrze. Fabian, czy Fabien, patrzył się na mnie przez cały czas trwania posiłku, a mi każdy kęs grzązł w gardle. Rodzice byli tak bardzo zajęci szczebiotaniem na temat mojego życia pełnego sukcesów, że nawet nie zauważyli dziwnej atmosfery między nami. Po obiedzie oboje postanowili zostawić nas samych i udać się na 5-minutowy spacer ze swoimi 3 psami. W momencie zatrzaśnięcia drzwi Fabien podszedł do mnie uśmiechając się zalotnie. Nachylił się do mojego ucha i szepnął. „Zostanę w Polonia na trochę czas… może spotkasz się ze mną wieczór? Żaden ze mnie wujek…” To mówiąc złapał moją pierś i przyssał się do szyi. Natychmiast go odtrąciłam. W tamtym momencie wydawał mi się bardziej żałosny niż przystojny. Złapałam płaszcz, torebkę i natychmiast wybiegłam do samochodu. Za dużo wrażeń w przeciągu dwóch dni… Wracającej ze spaceru mamie wcisnęłam tanią bajkę o złym samopoczuciu i tyle mnie widzieli.

Parkując auto w garażu napisałam jeszcze szybkiego smsa do Adama. Całe szczęście, że godzinę później pojawił się pod moimi drzwiami. Tym razem nie kazałam mu marznąć na zewnątrz. Po raz pierwszy zaprosiłam go do mojej sypialni…

Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz