czwartek, 5 lutego 2015

Nowe doznania, w styl retro...

Karnawałowy nastrój mógłby trwać przez cały rok! W tym wspaniałym czasie nawet codzienne obowiązki w domu i w pracy udaje się wypełnić bez najmniejszych problemów. Zapewne jest to skutek ogólnego lepszego nastroju… Od nowego roku nie opuszcza mnie pozytywna energia i chęć do działania. Znacznie aktywniej uczestniczę w życiu towarzyskim i właściwie codziennie wyszukuję sobie nową rozrywkę. A okazji do niej nie brakuje – co kilka dni otrzymuję zaproszenie na imprezy karnawałowe od wieloletnich klientów mojej firmy. Oczywistą rzeczą jest, że nie we wszystkich wydarzeniach mam możliwość uczestniczenia, jednak są wśród nich oferty, które zdecydowanie trudno odrzucić… Tak było z zaproszeniem na bal karnawałowy w stylu retro, na który poproszono o przybycie w strojach z dawnej epoki. Muszę szczerze przyznać, że kocham takie klimaty! Mam nawet dobrą znajomą, która zajmuje się komponowaniem i wypożyczaniem takich kostiumów. I wszystko zapowiadało się idealnie, gdyby nie rozpaczliwie-przepraszająca mina Wiktora, informującego mnie o przymusie wyjazdu w tym czasie na ważną zagraniczną konferencję. Choć ogromnie rozczarowała mnie ta informacja, to w głębi serca nie mogłam czuć do niego żalu. W końcu ciężko zapracował na swoją życiową pozycję i niesłusznie byłoby to wszystko zaprzepaścić dla jednego wieczoru. Całe szczęście, mój ukochany wpadł na genialny pomysł, abym jednak wzięła udział w zabawie karnawałowej w towarzystwie jego kuzyna Michała. Choć w gruncie rzeczy nie przepadałam za tym elementem jego rodziny, to chęć zasmakowania szampańskiej zabawy w odmiennym klimacie okazała się znacznie silniejsza.

O tym, że Michał jest prawdziwym nudziarzem, zdaje się że jeszcze Was nie informowałam. Doprawdy, ten człowiek nie ma w sobie za grosz entuzjazmu i chęci do zabawy. I dlatego dzięki niemu większość czarującej imprezy spędziłam przy stoliku osuszając kolejne kieliszki czerwonego wina. Żałowałam takiego stanu rzeczy, bowiem suknia, którą miałam na sobie to wierna replika księżniczki angielskiej, pełna koronek, fantazyjnych kokardek i słodkich perełek. Ciasny gorset doskonale eksponował moją wąską talię oraz obfity biust. Twarz oczywiście przyozdobiłam pozłacaną maską z pastelowymi piórkami. Okrążając zmęczonym wzrokiem rozbawione towarzystwo nagle natrafiłam na przeszywające spojrzenie tajemniczego młodzieńca w masce, wystylizowanego na francuskiego panicza. Moje policzki natychmiast oblały się rumieńcem, co nie uszło uwadze mojego obserwatora. Ośmielony moją wstydliwą reakcją nie zawahał się podejść nieco bliżej…

Nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Tak po prostu porwał moją dłoń i poniósł w wir sensualnego tańca. Po każdym obrocie przyciskał moje ciało do swoich szerokich bioder i otulał szyję ciepłym, nierównym oddechem. Opuszkami palców wciąż pieścił zewnętrzną powierzchnię moich dłoni, by zaraz potem złożyć nieśmiały pocałunek na mojej szyi. Od pierwszego momentu bliskości wstrząsały mną przyjemne dreszcze. Nie potrafię wyjaśnić, w jaki tajemny sposób moje ciało domagało się jego wyrafinowanych pieszczot i łagodnych muśnięć. Apetyt wciąż rósł i po kilku wolnych kawałkach stał się wprost nie do opanowania. Marzyłam tylko o jednym… zniknąć z zasięgu wzroku Michała i zatracić się w uwielbiającym mnie kochanku. Nieznajomy jakby czytał w moich myślach. Wybrał najlepszy z możliwych momentów, aby ukradkiem wymknąć się z sali i zaprowadzić mnie wprost na niezaryglowany strych, znajdujący się dokładnie nad salą bankietową lokalu. W zupełnej ciemności próbowaliśmy odnaleźć dostęp do ukrytych pod wymyślnymi strojami ciał, nie ustając w wymianie namiętnych pocałunków i wymownych westchnień. Wreszcie mój adorator uwolnił się ze zniewalającego go materiału obcisłych spodni, by ponownie rozpocząć szaleńczą wędrówkę między warstwami halek i falbanek, pod którymi kryła się moja naga, wilgotna jamka. Kiedy odnalazł jej miejsce, natychmiast przyciągnął mnie do siebie, a potem opierając o ścianę, wsunął się we mnie aż do samego końca. Krzyknęłam z rozkoszy, rozbawiona, upojona drogim winem, jednak wciąż pragnąca przeżycia czegoś więcej w towarzystwie nieznajomego mężczyzny. I choć niewiele pamiętam z tamtego momentu, to mój umysł podpowiada mi, że był to jeden z najlepszych kochanków w moim życiu. Jego rozważne dłonie z każdym dotknięciem przyprawiały mnie o orgazmiczne dreszcze… Potrafił odnaleźć na moim ciele strefy erogenne, o których nie miałam pojęcia, a ich delikatną stymulacją powoli doprowadzał mnie na szczyt rozkoszy. Wciąż miałam wrażenie, że jego męskość stale we mnie rośnie, tak jakby z każdym ruchem bioder wypełniał mnie bardziej, mocniej i zachłanniej. Nasze ciała były jak dwie połówki tego samego jabłka… idealnie soczyste, idealnie dopasowane. Moja czara rozkoszy przelała się znacznie wcześniej, co tylko dostarczyło mężczyźnie dodatkowej stymulacji. Niedługo potem moje pulsujące łono i szaleńczo zaciśnięte paznokcie na kształtnych pośladkach pozwoliły mu posmakować kawałka rozkosznego nieba. Wtedy poczułam, jak jego ciepły i obfity nektar rozlewa się wewnątrz mnie, by po chwili pokryć całe uda i pośladki. Jeszcze przez kilka chwil trwaliśmy złączeni w tym miłosnym uścisku, gdy wreszcie zdałam sobie sprawę jak wiele czasu spędziliśmy na ciemnym strychu. Właściwie chciałam wymknąć się ukradkiem, pozostawiając dyszącego ze zmęczenia partnera sam na sam z dusznym poddaszem, kiedy jego silna ręka brutalnie pochwyciła moją szyję.
„Nie tak szybko, my Lady. Tej nocy będziesz moja dokładnie tyle razy, ile zechcę.”
Cóż… choć w teorii powinnam się przestraszyć, to w praktyce jego bezpośredniość tylko rozbudziła moje pożądanie na nowo…
Karnawałowe wieczory są zupełnie nieprzewidywalne…
Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz