piątek, 10 kwietnia 2015

Erotyczny aperitif.

Było już późne popołudnie, gdy kończyłam przygotowywać obiad dla drzemiącego na kanapie Wiktora. Soczysty kawałek mięsa już rumienił się w piekarniku, a cała kuchnia wypełniła się wspaniałymi aromatami świeżych warzyw i ziół prowansalskich. Taki sielski klimat, który od kilku dni przejął stery w naszym domu, działa na mnie zdecydowanie lepiej, niż relaksacyjna wizyta w najdroższym spa. Odprężona, spokojna, zasłuchana w rytmiczne postukiwanie wskazówek zegara, rozmyślałam o możliwościach spędzenia nadchodzących wakacji…

Niespodziewanie w kuchni zjawił się półnagi Wiktor i zakradając się do mnie od tyłu złożył na moich ustach najczulszy pocałunek.
„Och, Kochanie! Myślałam, że jeszcze śpisz.” – uśmiechnęłam się serdecznie ku jego zaspanej twarzy.
„Obudziły mnie dobiegające z kuchni aromaty… Co przygotowujesz?” – wymruczał tuż przy mojej szyi, nie wypuszczając mnie z objęć.
„Zobaczysz! To taki mały eksperyment kulinarny. Mam nadzieję, że będzie Ci smakować.”
„Skarbie… i tak najsmaczniejszym kąskiem w jadalni zawsze będziesz Ty…” – szepnął mi do ucha, figlarnie łaskocząc skórę powyżej bioder. Zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę.
„A nie myślałeś już o rezerwacji urlopu w Hiszpanii? Marcela mówiła mi, że są teraz świetne oferty wypoczynkowe na Teneryfie. Co Ty na to?”
Wiktor nieco zamyślił się i utkwił swoje mądre oczy w wiszącym tuż nad nami żyrandolu. Na moment spoważniał, ale potem jego mina znów zrobiła się wesoła. Posyłając w moją stronę ten dobrze znany mi lubieżny uśmieszek, ponownie pochylił się nade mną i odrzekł:
„Wolę Tajlandię.”
Cóż. Zaskoczyła mnie jego propozycja.
„Tajlandia? A może Korea Północna?” – zaśmiałam się życzliwie – „Przecież wiem, że od niedawna nie przepadasz za tymi klimatami…”
„Masz rację… Nie przepadam.” – przyznał szczerze – „Ale nie interesuje mnie plaża, woda i picie drinków przy hotelowym basenie. Chciałbym spróbować czegoś innego, świeżego…”
„Co masz na myśli?”
„Rozmawiałem ze znajomym, który wrócił stamtąd kilka tygodni temu. Podobno na całym świecie nie ma tak atrakcyjnych kobiet, jak rasowe Tajki. Zadbane, wypielęgnowane i zawsze chętne.”
„I większość z nich to prostytutki…” – wtrąciłam z przekąsem.
Wiktor znowu zaśmiał się perliście, przyciskając się do mnie szerokimi biodrami.
„A jakie to ma znaczenie… Mam ochotę na niezobowiązującą przygodę z jakąś śliczną Azjatką. I nie mów mi, że jesteś zazdrosna!”
Milczałam, a on rozciągnął palcami moje powieki, układając je na kształt skośnookiej piękności.
„Podobno potrafią doprowadzić faceta do orgazmu w dwie minuty… i tylko ustami.” – rozmarzył się.
„Myślisz, że Europejki tego nie potrafią?” – odparłam z udawanym oburzeniem.
„Ciężko stwierdzić. Musiałbym mieć porównanie…”
Mówiąc to lubieżnie wsunął swój palec pomiędzy moje wargi, a ja zassałam go i oblizałam delikatnie. Wiedziałam już, że od początku tylko prowokował mnie tą historyjką, aby tylko dostać to, czego bezsprzecznie pragnął w tej chwili.
„Masz ochotę na deser przed obiadem? Sprytnie to rozegrałeś…” – wymruczałam schylając się i opuszczając w dół jego bokserki.
„Jaki tam deser… Przecież to zaledwie przystawka.”
Jeśli marzył wtedy o szybkim zaspokojeniu swoich żądzy, to mógł jednocześnie rozczarować się i słodko zaskoczyć. Doświadczenie z mężczyznami nauczyło mnie, że zabawę z ich niezwykle czułymi i delikatnymi klejnotami należy zaczynać od wszelkich innych okolic… aby wyzwolić apetyt na więcej. W kwestiach apetytu, mój Wiktor jest strasznym głodomorkiem, bowiem już po minucie subtelnych muśnięć dłońmi po udach, seksownego drapania podbrzusza i składania soczystych pocałunków tuż przy jego nabrzmiałym przyjacielu, za wszelką cenę próbował sprowokować mnie do wypełnienia ust całą jego objętością. Pozostawałam obojętna na te wyraźne sygnały, stopniowo przechodząc do oralnych pieszczot jego męskich klejnotów. Wilgotnym i ciepłym językiem wodziłam po całej pokaźnej objętości moszny, zwracając szczególną uwagę na wyjątkowo czuły szew znajdujący się pośrodku. Wargami łagodnie szczypałam napiętą skórę, aby zaraz potem rozmasować to miejsce precyzyjną opuszką palca. Druga dłoń powędrowała w okolice jego prostaty, masując ją przez lekko rozchylone krocze. Teraz Wiktor nawet nie próbował ukryć wstrząsających nim dreszczy. Był już gotowy na zanurzenie się w głębokości mojego gardła, toteż powoli wsunęłam czubek jego penisa pomiędzy puszyste wargi. Zasysając szczelnie przestrzeń wokół niego, wprowadzałam go coraz głębiej i głębiej, wolną dłonią przesuwając po sztywnym i twardym czole. I choć był już maksymalnie pobudzony, to wciąż czułam, jak pęcznieje w moich ustach. Wreszcie Wiktora ogarnęła tak niesamowita i nieokiełznana żądza rozkoszy, że wplótł swoje dłonie pomiędzy moje włosy i gwałtownie przymusił do zasmakowania prawie całych jego wymiarów. Wystarczyło kilka takich mocnych ruchów, a moje gardło obficie wypełniło się jego słodkim nektarem, który spijałam z niego do ostatniej kropli, do ostatniego orgazmicznego pulsu…

Wiktor spojrzał na mnie z góry, gdy jeszcze posłusznie klęczałam u jego stóp.
„Wiesz co? Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach potrafisz robić to jeszcze z taką pasją…”
„Miałem wiele kobiet…” – dodał po chwili – „…ale ty jesteś wyjątkowa.”
Uśmiechnęłam się do niego, posyłając mu serdeczne spojrzenie. Chyba jeszcze nie wie, że istnieją na świecie kobiety, które pasjonują się fizyczną namiętnością i obdarowywaniem nią innych.

Weronika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz